Historia małżeńska - recenzja
Historia małżeńska, a zatem oczko w głowie chmary tegorocznych nagród filmowych, kończy się optymistyczną nutą - pomimo dzielących różnic, bohaterowie dictum, tytułowi poślubieni odnajdują się w ciepłej i ludzkiej chwili. (Boć ów chwili towarzyszy ponadto halloween, a w tle kręcą się beatlesi, chciałoby się niemal powiedzieć, za słowami utworu popularnego, angielslkiego zespołu „here comes the sun”). Albowiem czułość eskortuje wypowiedź od początku do końca, summa summarum można toteż orzec: Historia małżeńska to historia... miłosna. Jako, iż film orbituje naokół rozwodu, rzecz to osobliwa; i dobrze.